Powrót do Wolimierza
Wspólny babski wyjazd planowałyśmy już od kilku lat.
Najpierw miała być Praga, później Warszawa, a wylądowałyśmy w Wolimierzu.
Pewnego pięknego dnia przychodzę na nasze cotygodniowe spotkanie mamusiek i pada pytanie.
"Czy w EDUCARE można wynająć jakieś miejsca noclegowe?"
Po mojej bardzo krótkiej odpowiedzi " no jasne" pada hasło "Spytaj, załatw i jedziemy"
Kilka smsów w poszukiwaniu chętnych na wyjazd, kilka maili z gospodarzem, jakieś dwa spotkania organizacyjne, pakowanie i gotowe na przygodę ruszyłyśmy .. teraz UWAGA FACECI !!! Jechałyśmy bez GPS-a i tutaj należą się wielkie podziękowania, po pierwsze naszemu gospodarzowi Markowi, za tak szczegółowy opis dojazdu i naszemu kierowcy ( kierownicy ) za przygotowanie się do drogi i spisanie wszystkiego ze strony pensjonatu. Miałyśmy co prawda trochę problemów pod sam koniec drogi, ale nas po prostu do Czocha już ciągnęło ... bo to chyba nasze naturalne środowisko powinno być.
Wolimierz ... tam czas biegnie inaczej, tam wszystko wygląda inaczej ... w sumie to można powiedzieć, że tam czas się zatrzymał i przez to życie wygląda inaczej. Prawdopodobnie gdybym miała tam mieszkać, pracować, prowadzić dom, wychowywać dzieci itp to wszystko wyglądałoby tak jak tutaj ... bo też mam wieś (może trochę bardziej nowoczesną ) ciszę, spokój, śpiewające ptaki, dużo zieleni, traktory, zwierzaki
( no nie mam kóz, ale czasem mam owce za oknem) ... może brakuje mi tylko kolorowego roweru będącego dekoracją ogrodu, ale pracuję nad tym. Tak czy inaczej pojechałyśmy tam odpocząć, nacieszyć się babskimi pogaduchami, zrelaksować, odprężyć, a do tego to miejsce nadaje się idealnie.
To była moja druga wizyta w tym miejscu ( mam nadzieję, że nie ostatnia ), ale tym razem zdecydowanie więcej czasu spędziłam poza domem. Plan na zwiedzanie był o wiele bardziej rozbudowany, jednak postanowiłyśmy, że nic na siłę, że coś trzeba zostawić na następny raz i tak z 9 punktów wypełniłyśmy tylko 4, ale za to w Zamku Czocha spędziłyśmy kilka ładnych godzin.
Dla wtajemniczonych UWAGA !!! Jadłyśmy te wypaśne pierogi i to nawet dwa razy, bo było tego tak dużo, że wystarczyło na obiad i na kolację, a dla niektórych nawet na śniadanie :)
Pogoda dopisała, nastroje również a klimat tego miejsca po prostu nie do opisania.
Dość długa fotorelacja, ale uwierzcie, że starałam się jak mogłam aby wybrać to, co najlepsze z całej masy zdjęć, bo jak obiecałam wróciłam tam z aparatem.
Dzięki dziewczyny za wspólny wypad, było fantastycznie !!! Inga tobie szczególne, wielkie DZIĘKI za pomysł wyjazdu i udostępnienie autka ( nic się nie bój, pociągiem też się gdzieś wybierzemy ) no, ale Zamku Książ to ja już wam nie odpuszczę następnym razem !!!
Dzięki wielkie wszystkim, którzy dotrwali aż tutaj .... to chyba mój najdłuższy blogowy post :)
Najpierw miała być Praga, później Warszawa, a wylądowałyśmy w Wolimierzu.
Pewnego pięknego dnia przychodzę na nasze cotygodniowe spotkanie mamusiek i pada pytanie.
"Czy w EDUCARE można wynająć jakieś miejsca noclegowe?"
Po mojej bardzo krótkiej odpowiedzi " no jasne" pada hasło "Spytaj, załatw i jedziemy"
Kilka smsów w poszukiwaniu chętnych na wyjazd, kilka maili z gospodarzem, jakieś dwa spotkania organizacyjne, pakowanie i gotowe na przygodę ruszyłyśmy .. teraz UWAGA FACECI !!! Jechałyśmy bez GPS-a i tutaj należą się wielkie podziękowania, po pierwsze naszemu gospodarzowi Markowi, za tak szczegółowy opis dojazdu i naszemu kierowcy ( kierownicy ) za przygotowanie się do drogi i spisanie wszystkiego ze strony pensjonatu. Miałyśmy co prawda trochę problemów pod sam koniec drogi, ale nas po prostu do Czocha już ciągnęło ... bo to chyba nasze naturalne środowisko powinno być.
Wolimierz ... tam czas biegnie inaczej, tam wszystko wygląda inaczej ... w sumie to można powiedzieć, że tam czas się zatrzymał i przez to życie wygląda inaczej. Prawdopodobnie gdybym miała tam mieszkać, pracować, prowadzić dom, wychowywać dzieci itp to wszystko wyglądałoby tak jak tutaj ... bo też mam wieś (może trochę bardziej nowoczesną ) ciszę, spokój, śpiewające ptaki, dużo zieleni, traktory, zwierzaki
( no nie mam kóz, ale czasem mam owce za oknem) ... może brakuje mi tylko kolorowego roweru będącego dekoracją ogrodu, ale pracuję nad tym. Tak czy inaczej pojechałyśmy tam odpocząć, nacieszyć się babskimi pogaduchami, zrelaksować, odprężyć, a do tego to miejsce nadaje się idealnie.
To była moja druga wizyta w tym miejscu ( mam nadzieję, że nie ostatnia ), ale tym razem zdecydowanie więcej czasu spędziłam poza domem. Plan na zwiedzanie był o wiele bardziej rozbudowany, jednak postanowiłyśmy, że nic na siłę, że coś trzeba zostawić na następny raz i tak z 9 punktów wypełniłyśmy tylko 4, ale za to w Zamku Czocha spędziłyśmy kilka ładnych godzin.
Dla wtajemniczonych UWAGA !!! Jadłyśmy te wypaśne pierogi i to nawet dwa razy, bo było tego tak dużo, że wystarczyło na obiad i na kolację, a dla niektórych nawet na śniadanie :)
Pogoda dopisała, nastroje również a klimat tego miejsca po prostu nie do opisania.
Dość długa fotorelacja, ale uwierzcie, że starałam się jak mogłam aby wybrać to, co najlepsze z całej masy zdjęć, bo jak obiecałam wróciłam tam z aparatem.
ZAMEK CZOCHA
BŁOGI RELAKS
STÓG IZERSKI
zdobyłam mój własny szczyt ;)
jak się później okazało wielgaśne, czerwone mrówki zdobyły go przede mną
ZAMEK FRYDLANT
i tu padła mi bateria w aparacie i trzeba było posiłkować się telefonem
.... a to już nie są wnętrza zamku, ale sala rycerska w
DOMU PRZYSŁUPOWYM EDUCARE
Bardzo niskie wejście, a takowych w EDUCARE nie brakuje, tutaj wysokość coś ok 164cm
Dzięki dziewczyny za wspólny wypad, było fantastycznie !!! Inga tobie szczególne, wielkie DZIĘKI za pomysł wyjazdu i udostępnienie autka ( nic się nie bój, pociągiem też się gdzieś wybierzemy ) no, ale Zamku Książ to ja już wam nie odpuszczę następnym razem !!!
Dzięki wielkie wszystkim, którzy dotrwali aż tutaj .... to chyba mój najdłuższy blogowy post :)
To miejsce, do którego chętnie bym wróciła. Zwłaszcza, że będąc pierwszy raz nic poza salą rycerską nie widziałam ;)
OdpowiedzUsuńWspaniały wypad, Zazdroszczę i pozdrawiam.
Dzieki wam nawet Marek Niedzwiecki odwiedzil Educare :)
OdpowiedzUsuńJego nie mogło tam zabraknąć po prostu :-)
UsuńWyjazd super, ale hańba Ci za szczucie nas pierogami!!!!!
OdpowiedzUsuńAle ja tak intensywnie o Was wtedy myslałam, że prawie jakbyście tam były ;-) a swoją drogą to organizatorka mogłaby pomyśleć o następnych warsztatach. Nawet na piechotę poszłabym po te pierogi ;-)
UsuńPrzepiękne zdjęcia Ci wyszły! ale Wam zazdroszczę tego wyjazdu :)
OdpowiedzUsuńPięknie! Z pewnością się tam kiedyś wybiorę. :))
OdpowiedzUsuńAle Wam zazdroszczę ! Super i zdjęcia , i relacja .
OdpowiedzUsuńWolimierz wygląda jeszcze ładniej niż wtedy, kiedy razem gościłyśmy. Pieknie i cudnie miałyście.
OdpowiedzUsuńDziewczyny nic straconego :) trzeba tylko organizatorów namawiać na kolejne warsztaty scrapowe w Wolimierzu, do tego dołożyć jeden dzień na zwiedzanie, a drugi na leniuchowanie i będzie cudnie :) Max 73 działaj !!!!
OdpowiedzUsuńNo ja tez pozazdroscilam piekne miejsce
OdpowiedzUsuń